Europa chce być liderem zielonej rewolucji. Chce jeździć czysto, produkować nowocześnie i konkurować globalnie. Jednak jej ambicje zderzają się z rzeczywistością – przemysł wciąż zależy od surowców, które w dużej mierze pochodzą spoza Europy. Chodzi o metale ziem rzadkich, takie jak neodym czy dysproz, kluczowe do produkcji silników elektrycznych, magnesów czy elementów baterii.
Dlaczego metale ziem rzadkich są tak ważne?
Gdyby samochód elektryczny był człowiekiem, to metale ziem rzadkich pełniłyby rolę jego krwiobiegu. Magnesy z pierwiastkami z tej grupy są dziś jedną z dominujących technologii w silnikach elektrycznych, cechując się wysoką wydajnością energetyczną. Przeciętny samochód elektryczny zawiera około 200 kilogramów różnych minerałów, znacznie więcej niż jego spalinowy odpowiednik. Ale to nie tylko kwestia motoryzacji. Te same pierwiastki znajdują zastosowanie w turbinach wiatrowych, sprzęcie medycznym czy systemach obronnych.
Mimo że nazywamy je „ziemiami rzadkimi”, nie występują wcale tak rzadko w przyrodzie. Problemem jest ich wydobycie i przetwarzanie, które wiąże się z dużymi kosztami środowiskowymi i technologicznymi. Dlatego od lat dominującym graczem w ich produkcji są Chiny – odpowiadające za większość światowego przetwórstwa i znaczną część wydobycia.
Europa w pułapce zależności
W ostatnich latach europejskie firmy motoryzacyjne boleśnie odczuły swoją zależność od chińskich dostaw. Nowe regulacje eksportowe wprowadzane przez Pekin – dotyczące m.in. magnesów stałych – sprawiły, że wielu producentów stanęło w obliczu ryzyka zakłóceń łańcuchów dostaw, opóźnień i wzrostu cen. Dla przemysłu motoryzacyjnego, w którym czas reakcji jest kluczowy, oznacza to realne zagrożenie – zarówno dla ciągłości produkcji, jak i konkurencyjności w globalnym wyścigu o rozwój elektromobilności.
CLEPA, reprezentująca europejskich dostawców dla branży motoryzacyjnej, podkreśla, że sektor zatrudniający 1,7 miliona pracowników wymaga stabilnych dostaw surowców, jeśli ma odegrać swoją rolę w transformacji ekologicznej Europy. Bez nich Zielony Ład może pozostać w sferze politycznych wizji, a nie przemysłowej rzeczywistości.
Czy USA i Chiny dadzą światu rok oddechu?
W ostatnim czasie pojawiły się doniesienia o możliwym złagodzeniu napięć handlowych między USA a Chinami. Według pewnych źródeł, trwają prace nad porozumieniem, które mogłoby obejmować czasowe zawieszenie chińskich ograniczeń eksportowych na wybrane metale ziem rzadkich oraz obniżenie niektórych stawek celnych na towary importowane do USA z Chin.
Choć szczegóły potencjalnej umowy nie zostały oficjalnie potwierdzone, takie kroki mogłyby przynieść krótkoterminową ulgę globalnym rynkom, w tym europejskiemu przemysłowi. Wielu analityków podkreśla jednak, że byłby to raczej tymczasowy rozejm – z dużą dawką politycznego taktycyzmu po obu stronach.
Europa musi grać odważniej
CLEPA i inni przedstawiciele przemysłu podkreślają, że Europa potrzebuje więcej niż doraźnych rozwiązań. Kluczowa jest długofalowa, spójna strategia surowcowa, obejmująca inwestycje w krajowe wydobycie i przetwórstwo, rozwój przemysłowego recyklingu oraz dywersyfikację źródeł dostaw poprzez partnerstwa handlowe z krajami spoza osi USA–Chiny. Oprócz tego Unia Europejska musi zadbać o lepszą koordynację swoich polityk – tak, aby przepisy środowiskowe, przemysłowe i handlowe nie działały w sprzecznych kierunkach.
W tym kontekście ważnym krokiem było przyjęcie projektu Critical Raw Materials Act, którego celem jest zwiększenie udziału europejskich surowców krytycznych w gospodarce. Jednak tempo wdrażania konkretnych rozwiązań wciąż pozostaje jednym z największych wyzwań – szczególnie w obliczu coraz silniejszej konkurencji globalnej.
– Zależność Europy od dostaw metali ziem rzadkich to nie tylko kwestia kosztów produkcji — to realne zagrożenie dla strategicznego bezpieczeństwa technologicznego całego kontynentu. W świecie, w którym fundamenty transformacji energetycznej, od silników elektrycznych po turbiny wiatrowe, oparte są na surowcach kontrolowanych w ponad 80% przez jeden kraj, Europa znajduje się w sytuacji geopolitycznego uzależnienia. Uzależnienia, które w każdej chwili może zostać wykorzystane jako narzędzie nacisku. Dlatego konieczne jest działanie na trzech równoległych frontach: po pierwsze – dywersyfikacja kierunków importu, by ograniczyć ryzyko szantażu lub nieprzewidywalnych restrykcji. Po drugie – rozwój własnych zdolności przetwórczych, aby wartość dodana pozostawała w Europie. I po trzecie – masowy rozwój recyklingu, który pozwoli na zbudowanie obiegu zamkniętego dla kluczowych surowców. Bez takiego systemowego podejścia grozi nam podwójna porażka: strategiczna utrata konkurencyjności przemysłu motoryzacyjnego i realne ryzyko, że cele klimatyczne pozostaną w sferze politycznych deklaracji. Bo żadna rewolucja – nawet ta zielona – nie uda się bez solidnych fundamentów zbudowanych na pewnym dostępie do surowców – mówi Tomasz Bęben, prezes zarządu Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM), członek zarządu CLEPA.
Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM) to ponad 250 największych marek przemysłu i rynku części motoryzacyjnych, reprezentujących interesy przemysłu, handlu i usług o wartości blisko 140 mld złotych rocznie tworzących ponad 330 000 miejsc pracy. SDCM należy do największych organizacji europejskich takich jak: CLEPA (Europejskie Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych) i FIGIEFA (Międzynarodowa Federacja Niezależnych Dystrybutorów Motoryzacyjnych).


